Widzialny Niewidzialny Człowiek

Tekst zawiera spoilery do filmu "Niewidzialny Człowiek" (1933)

​Historie o szalonych naukowcach przyzwyczaiły nas do pewnego standardu. Ponadprzeciętnie inteligentny i ambitny laborant jest na skraju wielkiego odkrycia, ale pozbawiony odpowiednich środków jest zmuszony do przeprowadzania eksperymentów na samym sobie. Kończy się to tragedią, która zmienia go nie do poznania. Jego pasja zmienia się w szaleństwo, a on sam doświadcza fizycznych deformacji. “Niewidzialny Człowiek” Jamesa Whale’a operuje w obrębie tego standardu. Co jednak standardowe nie jest, to moment, w którym zaczyna się film.  Nie widzimy doktora Jacka Griffina przed jego przemianą, nie obserwujemy jak powoli popada w ekstremum. Od samego początku mamy przed oczami człowieka, który już jest zniszczony przez swój błąd. Szaleństwo towarzyszy nam od pierwszych scen. Nigdy później nie pojawia się również żadna retrospekcja. Jedyny obraz dawnego Griffina istnieje we wspomnieniach jego bliskich. W momencie, gdy zażywa swój specyfik znika. Znika jego ciało i znika jego dawne oblicze. Jedyne, co po nim zostało to znajomy głos. Aby zachować pozory, doktor musi obwiązywać głowę bandażem, zakrywać każdy kawałek ciała, doklejać sobie sztuczny nos i włosy. Jest dosłownie pustą skorupą.

​Griffin z lubianego i szanowanego naukowca przeistacza się w żądnego władzy maniaka. Po przybraniu nowej formy jego planem jest stworzenie antidotum i sprzedaż swojego serum. Oczami wyobraźni widzi niepokonaną, niewidzialną armię. Niewidzialność sprawia, że czuje się nietykalny. Jest przekonany, że może zrobić cokolwiek, na co ma ochotę. Niewyobrażalna wolność jaką posiadł sprowadza go na ścieżkę kradzieży, zniszczenia i morderstw. Spełnia się jego brutalna fantazja. Substancje, które na sobie testował sprawiły, że przekroczył granicę, w której kierunku i tak zmierzał. Ludzie mają przykrą tendencję wyrządzania krzywdy, gdy są u władzy. Doktor o swoich motywacjach mówi jasno. Z jego słów wynika, że chciał się wzbogacić, aby móc zaoferować coś ukochanej kobiecie. Chciał zdobyć sławę i pieniądze dzięki swojemu odkryciu. Patrząc jednak na jego wybryki, można doszukiwać się bardziej nikczemnych przyczyn. Megalomania i pragnienie potęgi, tak mocno przecież zakorzenione w istocie człowieczeństwa, tkwiły w nim od początku, a dopiero przy napotkaniu zewnętrznego bodźca, jakim było serum niewidzialności, ujawniły się. Fantazja stała się rzeczywistością. Pierwszego posmaku swojej nowej mocy Griffin doświadcza po awanturze w gospodzie w małym miasteczku. Zatrzymał się tam aby pracować nad antidotum, ale uznał miejscowych za zbyt natarczywych, nie był w stanie pracować w spokoju. Nic dziwnego, jego ubiór i maniery przykuwały ciekawość. Griffin najpierw zdemolował zajazd, a następnie szerzył chaos na ulicach miasteczka. Czuł się jak bóg. Ludzie nie potrafili stawić mu jakiegokolwiek oporu, mogli jedynie krzyczeć z przerażenia. Griffin szybko staje się poszukiwanym przestępcą i zyskuje rozgłos w mediach. Jest na szczycie świata. Nawet funkcjonariusze policji nie są w stanie go powstrzymać. Desperacja jest tak silna, że wyznaczono nagrodę dla osoby, która zaproponuje skuteczny sposób schwytania niewidzialnego człowieka. Griffin jest okrutny nawet wobec dawnych przyjaciół. Zmusza jednego z nich do pomocy w swoich niecnych czynach. Jedyną osobą, o której doktor nie myśli jak o mrówce, którą może zgnieść w swych przezroczystych palcach, jest jego miłość - Flora. W obecności Flory Jack łagodnieje. Flora jest przekonana, że jest w stanie uratować ukochanego. Twierdzi, że jej ojciec, również naukowiec, może pomóc Jackowi. Griffin nie dopuszcza myśli, że ktoś mógłby być inteligentniejszy od niego. Podczas rozmowy z Florą wygłasza monolog wychwalający potęgę jaką posiada. Stwierdza, że nawet księżyc boi się jego mocy.

​Griffin czuje beztroskę. Nikt do tej pory nie zbliżył się nawet do powstrzymania go. Ucieka przed policją, ale nie czuje w rzeczywistości żadnego zagrożenia. Jest tak pewny siebie, że postanawia zdrzemnąć się w stodole. Zostaje jednak przyłapany przez właściciela, który powiadamia policję. Aby wypłoszyć niewidzialnego człowieka, drewniany budynek zostaje podpalony. Griffin próbuje się wymknąć niezauważony, ale zdradzają go ślady stóp pozostawiane w śniegu. Zostaje postrzelony i trafia do szpitala. Tam odwiedza go Flora. Jack niedługo umrze. Gdy uchodzi z niego życie, jego ciało wraca do pierwotnej formy. Gdy doktor uznaje swoją porażkę, nie drży nagle z przerażenia, przypominając sobie swoje występki. Ma dość horroru. W swoich ostatnich chwilach czuje ulgę, że jest z ukochaną. Ukazuje się nowy człowiek, najpierw jego kości, a następnie skóra. Wrócił stary, dobry Griffin. Wrócił na swój happy end, na który nie zasługuje. Często wspominany w filmie efekt, jaki mikstura miała na mózg jest tylko metaforą tego, jak na człowieka działa władza. Griffin był słaby, poddał się swoim najgorszym instynktom. Bez zawahania krzywdził ludzi. Myślał, że wszystko ujdzie mu na sucho i ostatecznie miał rację. Miło by było stwierdzić po prostu, że jego ujęcie i zabójstwo to triumf sprawiedliwości, ale nie. Człowiek, który dopuścił się tylu okropnych czynów umiera spokojnie, w obecności kobiety, którą kochał. Nie przechodzi żadnej realnej przemiany. Nie ma żadnych refleksji odnośnie swoich działań. Konsekwencje jak nie istniały, tak dalej nie istnieją. Fizycznie Griffin staje się dawnym sobą, mentalnie zawsze był w tym samym punkcie.

​Nie sposób rozmawiać o “Niewidzialnym Człowieku” bez wspomnienia o fantastycznych efektach specjalnych. Film wyszedł w 1933 roku, a prezentacja głównej postaci wciąż jest zniewalająca. Na pochwałę zasługuje odwaga filmowców w eksponowaniu przypadłości bohatera. Niewidzialność jest pokazywana często i z bliska. Pokuszono się nawet o scenę ukazującą odbicie Jacka Griffina oraz jego samego stojącego przed lustrem podczas zdejmowania bandaży. W dzisiejszych czasach, bardziej niż kiedykolwiek, na każdym kroku przypominane jest nam, że w świecie filmów wszystko jest możliwe. Dzięki efektom komputerowym jesteśmy w stanie wygenerować dowolny obraz. Tak duża swoboda odbiera unikalne uczucie wynikające z oglądania czegoś na miarę “Niewidzialnego Człowieka”. “Niewidzialny Człowiek” zachwyca, bo pochodzi z czasów, kiedy takie techniki nie były powszechne. Imponuje kunsztem technicznym i wysiłkiem włożonym przez pełnych pasji artystów.

​Obecne kino rozrywkowe jest przeciążone przez efekty komputerowe. Konglomeraty medialne katują pracowników, wypuszczając zrobione na szybko, plastikowe wydmuszki wyglądające jak wczesne koncepty, a nie gotowy produkt. Żyjemy w czasach przesady, gdzie najmniejszy rekwizyt zastępowany jest komputerową mazią. CGI daje ogrom możliwości i pozwala na osiągnięcie rezultatów dawniej niewyobrażalnych, często równie zachwycających, co wspomniane efekty praktyczne. Stworzenie naprawdę dobrych efektów komputerowych wymaga czasu i umiejętności, ale w wirze korporacyjnego pośpiechu na światło dzienne wychodzą okropieństwa, jakie możemy ujrzeć w taśmowo produkowanych filmach superbohaterskich. To dlatego efekty specjalne ze starych filmów do dzisiaj wzbudzają w nas podziw. Każdy przełomowy efekt musiał być sprytnym złamaniem schematu. Ograniczenia prowokują innowację. Robiąc film z budżetem w wysokości dwustu milionów dolarów i terminem premiery ogłoszonym na wczoraj jedyne co można sprowokować to płacz artystów zaangażowanych w produkcję.

Widzialny Niewidzialny Człowiek
Maciej Przyłucki 6 lipca 2023
Udostępnij ten artykuł