Tekst zawiera spoilery do serialu "Ted Lasso"
Czy jedenaście punktów to wystarczająco, żeby opisać jak bardzo kocham ten serial? Z pewnością nie. O czymś tak wybitnym można by pisać pracę dyplomową, rozbijając tą produkcję na czynniki pierwsze. Symbolicznie wybrałem jedenaście punktów. Tyle punktów, ile piłkarzy wybiega w podstawowym składzie drużyny AFC Richmond.
1. Jason Sudeikis
Występ Sudeikisa w Tedzie Lasso jest kolejnym dowodem na to, że aktorom komediowym łatwiej wejść w role dramatyczne, niż odwrotnie. Jim Carrey, Adam Sandler, Steve Carell, to tylko niektóre z przykładów potwierdzających tę tezę. Zdecydowanie możemy dopisać teraz do tej listy Jasona Sudeikisa.
W komediowych sekwencjach, nie było wątpliwości, że spisze się on świetnie, bo w końcu amerykański trener w europejskiej drużynie piłki nożnej to raczej rzecz niespotykana. Ted nawet nie wiedział na starcie czym jest spalony! Obrzydza go herbata, którą Brytyjczycy tak kochają. Każdy żart rzucany przez postać Teda naprawdę bawił - był rzucany po coś, a różnice kulturowe między Amerykanami i Anglikami były świetnie akcentowane przez wszystkie trzy sezony. Sudeikis doskonale rozumie, że wyczucie czasu w komedii jest najważniejsze i wbrew pozorom żarty padające tutaj są naprawdę inteligentne, dojrzałe i nade wszystko zabawne.
Przewidywalnie, komediowo był naprawdę wybitny, jednak to te dramatyczne momenty wycisnęły z Jasona Sudeikisa więcej niż można było się spodziewać. Smutny Ted Lasso wprowadzał widzów w inny wymiar. Wymiar wspólnej rozpaczy, cierpienia, bólu. Jemu drżały ręce, a fanom serca. Rzadko kiedy czułem tak olbrzymie przywiązanie i współczucie do fikcyjnej postaci. Bez dwóch zdań największa w tym zasługa aktorstwa, wybitnego wpisania się w rolę i doskonałego zrozumienia postaci. Dziś nie wyobrażam sobie Teda Lasso granego przez kogokolwiek innego od Sudeikisa. Możliwe, że obsadzenie go w tej roli to największa przyczyna tak ogromnego sukcesu tego serialu. Jason urodził się po to żeby zagrać Teda. W wielu wywiadach aktor mówi rzeczy, które z pewnością powiedziałby właśnie trener Lasso. Jason Sudeikis i Ted Lasso stali się jednością. Jedną personą wspólnie wychwalaną przez fanów. Ted Lasso urzeczywistnił się w osobie Sudeikisa.
2. Kent i Tartt
Roy Kent i Jamie Tartt to bromance, którego potrzebował każdy. To w jaki sposób ich relacja ewoluowała na przestrzeni sezonów jest książkowym przykładem na to jak budować więź między postaciami. Ich znajomość przeszła przez dosłownie wszystkie możliwe etapy. Chronologicznie: od dziecięcej fascynacji Tartta swoim idolem, Kentem. Przez pewnego typu miłosny trójkąt z Keeley i olbrzymią nienawiść, aż po przyjaźń. Przyjaźń podbudowaną tak silnymi emocjami, że wręcz nierozerwalną.
Przyjaźń świetnie zbudowaną na osobistych tragediach związanych z relacją Tartta i jego ojca oraz zadurzeniu dwóch bohaterów w jednej kobiecie. Postacie tak bardzo różne z kilkoma tylko i wyłącznie wspólnymi cechami, najbardziej połączył fakt bardzo ojcowskiej postawy Kenta i bardzo potrzebującego ojcowskiej opieki Tartta. W końcu oficjalnie złamanie uczucia nienawiści następuje w momencie, w którym z pozoru oschły i nieczuły Kent, widząc zachowanie ojca Tartta wobec syna, po prostu go przytula. Kent chwyta Tartta w ramiona, dając mu tym ogromne wsparcie, którego pozornie zadufany w sobie Jaimie Tartt nigdy nie zaznał. Na olbrzymie słowa uznania zasługują także Brett Goldstein i Phil Dunster, którzy znakomicie odnaleźli się w rolach kolejno Kenta i Tartta.
3. Rebecca Welton
Czy Rebecca Welton którą zagrała Hannah Waddingham to jedna z najsilniejszych kobiecych postaci w historii pop kultury? Według mnie zdecydowanie tak. Twórcy serialu idealnie zobrazowali kobietę sukcesu - kobietę na pozór bez strachu. Stanowczą osobę z jasnym systemem wartości i jawnym kodeksem moralnym. Rebecca jest silna, kobieca, elegancka, inteligentna, ale ciągle pozostaje człowiekiem.
Mimo roli pani właściciel, jaką pełni w klubie AFC Richmond, kobieta musi mierzyć się nie tylko z demonami związanymi z biznesem, pracą, zarządzaniem, ale przede wszystkim z demonami dnia codziennego i przeszłości. Jest ona rozwódką, przez większość serialu samotną, pragnącą stawić czoła tym wszystkim swoim demonom. Napięcie między nią a jej byłym mężem - Rupertem, spada stopniowo wraz z biegiem serialu. Rebecca uświadamia sobie, że nienawiść i ciągła chęć podcięcia mu skrzydeł, niczego nie zmieni konkretnie w jej życiu. Na samotność odpowiada krótkim, ale znaczącym romansem z Samem Obisanyą. Sam pozwala chociaż na chwilę zapomnieć jej o codzienności, odrywają się od ziemi, dryfują nad gruntem szczęśliwi, że chociaż na chwilę mają siebie. Schodzi też ze ścieżki wojennej ze swoją matką, zaczynając rozumieć, że mimo tylu już lat na karku i olbrzymiego doświadczenia zawodowego, mama ciągle będzie traktować ją jak małą księżniczkę. Pomaga nawet w ciężkich chwilach, które przeżywa Ted czy jej przyjaciółka Keeley, chowając do kieszeni swoją dumę i pokazując olbrzymią empatię.
Te wszystkie rzeczy wpływają na moje odbieranie tej postaci nie jako kogoś nadto idealnego, nikt nie jest idealny, ale kogoś silnego, wytrwałego i odważnego, ciągle dążącego do bycia chociaż w małym stopniu perfekcyjnym. Postać Rebecci jest wielka, monumentalna i według mnie przełomowa. Gdyż często w popkulturze występuje silna kobieta, która jest silna po prostu, tak bez powodu. Rebecca jest silna mimo wszystkich słabości i to czyni ją wyjątkową.
4. Radość
Radość widzów to główny powód dla jakiego miał powstać ten serial. Kilku komików zebrało się by wspólnie stworzyć coś co miało wywołać uśmiech na twarzach milionów ludzi. Serial "Ted Lasso" w znakomity sposób operuje humorem. Warto przypomnieć, że to przede wszystkim serial komediowy. Serial, w trakcie którego widz ma się uśmiechnąć. Twórcom udało się wypełnić tą powinność, jednakże widz tegoż serialu jest uśmiechnięty nie tylko dzięki śmiesznym żartom, które w nim padają, ale raduje się przede wszystkim z samego faktu oglądania go.
Postacie są barwne i wielowątkowe, poszczególne wątki przecinają się ze sobą harmonijnie tworząc spójną całość. Nie możemy zapomnieć o dowcipach, które również są znakomite i szczerze mówiąc, nie raz musiałem zaśmiać się na głos. Aktorzy na planie, podobnie jak widzowie przed ekranem, bawili się znakomicie. Chemia między członkami obsady przerodziła się w atmosferę rodzinną. Oni naprawdę szczerze się pokochali. A my widzowie, oglądając tak naturalne relacje między ich postaciami, pokochaliśmy ich.
5. Ciepło
"Ted Lasso" to najlepszy lek na zziębioną duszę. Oglądając masę filmów i seriali muszę szczerze przyznać, że od niczego innego nie czułem nigdy aż tak bardzo bijącego ciepła. Główna w tym zasługa pewnie tytułowego bohatera, który emanuje tak ogromną empatią, że zaraża nią inne postacie jak i widzów. Ciężko jest nie czuć miłości do tej grupy ludzi.
Gdy podczas oglądania 3 sezonu wiedziałem, że koniec przygody z ekipą z Londynu jest nieunikniony serce łamało mi się na kawałeczki. Naprawdę nie chciałem kończyć przygody związanej z AFC Richmond. Serial na pozór o tak błahym temacie jakim jest dla wielu, nic nie znacząca, gra zespołowa, odcisnął na mnie tak ogromne piętno, że dwa miesiące po skończeniu całości piszę tekst na dwa tysiące słów. Rezonowałem z tymi postaciami, kochałem tę grupę, mimo swojej fikcyjności byli mi bardzo bliscy i chciałem dla każdego z nich jak najlepszego zakończenia.
6. Cierpienie
Jednakże serial ten to nie tylko rzeczy dobre i radosne. Ogromne znaczenie dla fabuły stanowi cierpienie. Lęki, strach, smutek, ból to nieunikniona część prawie każdego życia. "Ted Lasso" o tym nie zapomina.
Bohaterowie naprawdę cierpią. Ted Lasso ciągle myśli o swoim synu, którego zostawił za oceanem. Wraca ciągle myślami do rozwodu i nie za bardzo może się z nim pogodzić. Tęskni za ojczyzną, a momenty, w których wspomina śmierć ojca bez skrupułów uderzają w najczulsze punkty oglądającego. Jak już pisałem, Sudeikis w tych scenach był arcy wybitny. Za rolę w tym serialu zdobył on aż dwa Złote Globy. Jest to naprawdę imponujące jak Jason Sudeikis idealnie odnalazł się w tej roli.
Cierpienia jest tu jednak dużo więcej. Każdy jeden bohater coś przeżywa. Ma coś za sobą, za czymś tęskni, boi się czegoś. Warto znów przypomnieć, że to serial komediowy. Ja jednak płakałem na nim i ze smutku i ze szczęścia. Balansowanie między komedią a dramatem to rzecz bardzo trudna do osiągnięcia, a tutaj dostajemy wprost książkowy przykład, jak idealnie dopasować tak różne od siebie rzeczy jak dramat i komedie. Gatunki sobie przeciwstawne działają tu w harmonii. Fakt, że postacie są barwne i pełne całego spektrum emocji czyni tę produkcję czymś więcej, niż tylko kolejnym taśmowym serialem.
7. Jedność
Co jest najważniejszego w osiągnięciu sukcesu w piłce nożnej? Wydawać by się mogło, że wyszukana taktyka dopasowana do zespołu, szczegółowa analiza przeciwnika, pozwalająca na niszczenie akcji rywala w zarodku. Są to na pewno nieodzowne elementy prowadzące do triumfu. Wielu najznakomitszych trenerów piłki nożnej, takich jak Pep Guardiola, powie jednak, że zarządzanie ludźmi jest równie ważne.
Ted Lasso został zatrudniony w AFC Richmond tylko dlatego, że filmiki, ukazujące nadzwyczajną atmosferę w szatni klubu futbolu amerykańskiego, w którym był szkoleniowcem, hulały po internecie. Amerykański trener, mimo braku podstawowej wiedzy o piłce nożnej (początkowo nie wiedział nawet czym jestem spalony), wiedział jak zarządzać grupą ludzi. Ted Lasso potrafił trafić do każdego z zawodników z osobna. Miał personalny plan i podejście wobec każdego piłkarza, który należał do drużyny. Zawodnicy pochodzili z całego świata - z różnych kultur i krajów, a Ted mimo to wiedział jak działać w tak zróżnicowanym kolektywie. Potrafił on także zarządzać swoimi podopiecznymi jako grupą - grupą w pierwszej kolejności ludzi, a dopiero później zawodowych sportowców. Umiał, na przykładach ze swojego życia, trafiać zarówno do serc jak i rozumów zawodników. Otwierał się przed nimi niemalże załamując barierę na linii szef a pracownik.
Wobec Rebecci Welton - właścicielki klubu, Ted również skutecznie próbował skracać dystans. Stworzył on dzięki temu w całym AFC Richmond bardzo rodzinną atmosferę. Piłkarze traktowali go zarówno jako kumpla, ale i ciągle z szacunkiem, jako trenera. Sceny w których cała drużyna jest razem są znakomite. Pozwalają one doskonale uzmysłowić widzom jedność jaka panuje w klubie. Zawodnicy skoczyliby za siebie w ogień i nie raz, mimo różnych poglądów na świat, stawali w swojej obronie, traktując się jak rodzinę.
Jedna z ostatnich scen serialu to scena pożegnania Teda. Drużyna odwzorowuje kultową scenę z musicalu "Dźwięki muzyki". Cała ekipa wspólnie odśpiewuje utwór "So Long Farewell" - zresztą taki sam tytuł nosi ten ostatni odcinek. Szczerze mówiąc, biorąc pod uwagę moją miłość do "Dźwięków Muzyki" uznaję tę scenę z "Teda Lasso" za jedną z najbardziej uroczych w historii Telewizji.
8. Drużyna
Roy Kent i Jamie Tartt to nie jedyni piłkarze występujący w tej drużynie. Jest ich dużo więcej, a paru z nich dostaje swoje pełnoprawne wątki. Pochodzący z Nigerii Sam Obisanya jest najmilszym człowiekiem na tej planecie. Zakłada on swoją restaurację i ma romans z właścicielką klubu. Dani Rojas to napastnik urodzony w Meksyku, którego dopada trauma i ciąży na nim fatum po tym, gdy przez przypadek zabił psa charta - symbol drużyny. Mimo to, jego meksykańska mentalność powraca. “Football is Life“, to słowa, które Rojas wymawia bardzo często. Isaac McAdoo, Anglik, ostoja defensywy i kapitan drużyny, stanowczy na boisku i poza nim. Nie znający wstydu i opamiętania Holender Jan Maas. Czy ostatecznie Zava, stylizowany na Zlatana Ibrahimovicia - samozwańczy król futbolu z ego sięgającym gwiazd. Co ciekawe najprawdopodobniej był on Polakiem, a wcielił się w niego pochodzący z naszej ojczyzny, Maximilian Osinski.
Jednak AFC Richmond to nie tylko piłkarze. Przez szatnie klubu przewinęło się dwóch kitmanów. Jednym z nich jest Nathan Shelley, którego redemption arc jest naprawdę interesujący. Z roli człowieka, który układa stroje w szatni klubowej staje się pierwszym trenerem największego rywala Richmond - West Hamu. Powraca on jednak do macierzystego klubu w ostatnich odcinkach po zrozumieniu swoich błędów. Drugi z kitmanów to młody i niedoświadczony Will, który stanowi integralną część drużyny. Kolejną ważną dla fabuły postacią jest Leslie Higgins, dyrektor do spraw komunikacji i asystent pani prezes. Prawą ręką Teda Lasso jest trener-asystent Beard, grany przez Brendana Hunta. Człowieka, który wraz z Sudeikisem był współodpowiedzialny za stworzenie tej produkcji.
Masa barwnych postaci, z których każdy ma swój charakter to olbrzymi i imponujący sukces twórców. Każdy oglądający znajdzie tu swojego ulubieńca, a rozwój postaci oraz ich zmiany charakterologicznie, które zostały idealnie umotywowane, zaskoczą widza kilkukrotnie. Postaci jest dużo więcej - są to osoby orbitujące wokół zespołu i jego członków. Dziennikarz - Trent Crimm, psycholog zespołu - Sharon Fieldstone, przyjaciółki Rebecci - Keeley Jones i Sassy oraz matka pani prezes Deborah. Wszystkie te postacie działają jak kolektyw, używając piłkarskiej nomenklatury - grają do jednej bramki. Mają jeden wspólny cel, którym jest dobro zespołu, ale i także każdego członka z drużyny z osobna.
9. Piłka nożna
Nie owijając w bawełnę kino i piłka nożna to moje dwie największe pasje. Cieszy mnie więc zawsze, gdy te dwie bliskie mojemu sercu rzeczy przecinają się ze sobą. Niestety, rzadko kiedy zdarza się, żeby takie przecięcie było jakościowe. Bardzo mało jest fabularnych produkcji o futbolu, które naprawdę byłyby warte uwagi. “Ted Lasso” jest w tej materii niemalże jedynym bliskim ideału dziełem.
Piłka nożna jest w nim przedstawiona jako rzecz, która rozkochuje w sobie każdą osobę w nią zaangażowaną. “Football is Life“, to słowa, które padają w tym serialu bardzo często. Jednakże piłka nożna sama w sobie nie jest tutaj tak ważna. Serial ten nie skupia się na grze samej w sobie, stanowi ona tylko dodatek. Dodatek, który spaja postacie i przeplata ich losy. Dodatek, który motywuje bohaterów do dalszego działania, jednakże to bohater właśnie jest tutaj najważniejszy. Nie wynik i rezultat sportowy, lecz człowiek który za nim stoi. Do wszystkich sceptyków tego serialu, którzy nie chcą go oglądać ze względu na niechęć do piłki - nie macie czego się obawiać. Piłka nożna tutaj to tylko truskawka (heh) na torcie dla fanów tej dyscypliny. Pojawiają się tutaj legendy piłki nożnej znane z rzeczywistości - Thierry Henry i Pep Guardiola. Mimo to, można oglądać ten serial z zerową znajomością zasad piłki nożnej - sam Ted Lasso na starcie nie do końca wiedział o co właściwie chodzi w tej grze.
10. AFC Richmond
Nie sądziłem, że moim ulubionym klubem w Anglii zostanie taki, który nie istnieje w rzeczywistości. AFC Richmond został wymyślony na potrzeby serialu. Richmond to część współczesnego Londynu, stąd nazwa klubu. Twórcy przyłożyli dużą wagę do stworzenia czegoś, co mogłoby istnieć naprawdę. Barwy klubowe, historia, herb, administracja, stadion, maskotka i masa przyśpiewek to nieodzowna rzecz związana z klubową integralnością.
AFC Richmond żyje. Masa kibiców w barwach klubowych odwiedza puby. Zapętlone imię i nazwisko “Jaimie Tartt” w rytmie znanej piosenki dla dzieci “Baby Shark” to klubowa przyśpiewka AFC RIchmond którą potrafię sobie zanucić w najbardziej losowych momentach mojego życia. Da się nawet kupić w internecie klubowe koszulki z nazwiskiem swojego ulubionego piłkarza z tego serialu. A w grze FIFA 23 AFC Richmond było grywalnym zespołem. Masa czynników urzeczywistnia ten klub. Od charyzmatycznych postaci, po rzeczy wymienione wyżej. Wpływa na to także fakt, że AFC Richmond został w fabule serialu umieszczony w Premier League, najwyższej angielskiej klasie rozgrywkowej, która istnieje naprawdę. Pojedynki zespołu prowadzonego przez Teda Lasso z dobrze nam znanymi realnymi klubami, takimi jak Manchester City, Arsenal czy Chelsea, są świetnym smaczkiem, dzięki któremu nie tak trudno uwierzyć w istnienie tego fikcyjnego zespołu.
11. Believe
Za sukcesem zarówno tego serialu jak i klubu AFC Richmond stoi bez dwóch zdań postać Teda Lasso. Bohater grany przez Jasona Sudeikisa doskonale rozumiał wady i niedoskonałości - swoje, ale i także drużyny jako całości. Motywował ich jedną prostą kartką z napisem “Believe” wiszącą w szatni.
Ted twierdził, że podstawą czegokolwiek jest wiara w powodzenie. Trzeba z całą siłą być pewnym tego, że się uda - nieważne jaka jest rzeczywistość. Brak wiary związany jest z załamaniem, z brakiem nadziei, z szarą rzeczywistością. Bo czy tak naprawdę wszystko w życiu zawsze będzie się nam udawać? Oczywiście, że nie! Postacie tego serialu i ich losy pokazują, że życie nie jest kolorowe, ale mimo wszystko trzeba z uniesioną głową “wyjść na boisko”. Z wielką pewnością siebie spojrzeć na twarz przeciwnikom czekającym w tunelu prowadzącym na murawę. Trzeba wierzyć. Każdy wynik da się odwrócić, nawet w końcowych minutach. Walka do końca to wiara. Wiara w to, że wszystko można zmienić na lepsze, bardziej kolorowe, radośniejsze. Każdy moment cierpienia powinniśmy przekuwać na olbrzymią nadzieję i wiarę w ostateczne powodzenie, w końcu po burzy zawsze wychodzi słońce.
I za to w szczególności kocham “Teda Lasso” - za wiarę w to, że nie wszystko jest stracone. A promyczki słońca związane z radością, ciepłem, jednością i śmiechem zawsze będą przezwyciężać szare chmury cierpienia i smutku.